Dzień był piękny! Dziś Galicja przedstawiła mi się cudownie w blasku słońca. To przepiękna kraina: zielona, spokojna, cicha, górzysta, przestronna. Całe szczęście dzisiejszy etap był dość krótki, bo co chwila zatrzymywałem się podziwiając krajobraz, robiąc zdjęcie. Rano było jeszcze bardzo zimno, mgliście, a na trawie widać było szadź - musiałem założyć kurtkę, rękawiczki, i czapkę. Potem jednak stopniowo mgła opadała i rozświetliło się błękitne niebo bez jednej chmurki!






Co kilometr, dwa mijam zabudowania - pojedyncze gospodarstwa usytuowane na zboczach doliny. Zdają się być zamieszkane od setek lat! I ci ludzie, niezwykle ciepli, kontaktowi, zaczepiają cię, pytają: "Skąd zaś jest? Z Polski? Byłem - mówi jeden - w latach siedemdziesiątych, na wycieczcie parafialnej, w Częstochowie. A potem w Krakowie, gdzie Jan Paweł II był. Później w Warszawie, w hotelu Warszawa, o, tuż obok takiego wielkiego placu z taką wysoką budowlą. A Wałęsa i Wyszyński przez milicję wtedy wzięci byli...''
Przed stromym podejściem pod górę zaszedłem do jednego z gospodarstw w tej głuszy i poprosiłem o wodę. Zastałem gospodarzy w czasie obierania kukurydzy. Przyjęto mnie bardzo serdecznie - wnuczka pokazała mi kran z wodą, a dziadkowie nie przerywając pracy wypytywali o moją drogę. Jeśli dobrze zrozumiałem zostałem zaproszony na obiad (a może chciano poczęstować mnie jedynie kukurydzą?). Odmówiłem jednak, bo jeszcze miałem trochę drogi przed sobą. Wszystkiemu przyglądała się z ganku starowinka - dałbym głowę, że ponad stuletnia! I tak to toczy się tutaj życie...


Po raz kolejny bardzo mile zaskoczyło mnie schronisko. Jest nowe, świetnie wyposażone i zaprojektowane - z fotokomórkami, ogrzewaniem, tarasem i wszelkimi udogodnieniami. Cena jak zawsze - 3 euro. Znowu jednak sam jestem w schronisku... I tak jak wcześniej patrzę w spis pielgrzymów, a tu znów w noc przede mną spali tu Santi, Katarina, znajoma para czeska. W kuchni ktoś zostawił sok ananasowy. Uśmiechnąłem się w duchu. Kiedy szedłem z Santim i zaglądaliśmy do barów on zawsze zamawiał kawę, a ja sok ananasowy z wodą i lodem. Może to Santi zostawił dla mnie ten sok wiedząc, że idę tuż za nim?
Na koniec trochę więcej zdjęć z Galicji...


7 komentarzy:
Panie Rezyserze!
Bedziemy wnioskowac o nominacje do Oskara. To "kino drogi", zarazem monodram. Nietuzinkowe polaczenie. A efekt? Krotko:"pychota". Pozdrawiamy
JDS
widac zes troszke zmeczony, ale rownoczesnie upojony ta droga, co? gratuluje sily, choc wyobrazam sobie ze teraz jest ci realtywnie latwiej isc w stosunku do tego co bylo na poczatku...
Twoje zdolnosci narratorskie i sposob widzenia rzeczywistosci, jej odczuwania i przekazu jest mega. Moze odnalazles swoje powolanie? SUPER! Trzymaj sie muszli! hehehehe
Asia
Szerokiej drogi? Chyba jednak nie. Życzę Ci abyś dotarł do CELU jaki sobie wyznaczyłeś wyruszając w tę drogę. Można nie dotrzeć od razu, ale ważne żeby nie zboczyć z raz obranej drogi.
Życzę Ci pogody... tej na niebie i ducha.
Ślinka mi cieknie... na widok tego talerz ze spaghetti! Mniam. Kiedy wrócisz???????????????????????????
Zosia J.
Helena pozdrawia ze Stefankiem. Mamy dużo zajęć poza lekcyjnych helena basen, tenis, glina, plastyka i pianino.A ja Disco Dance, plastykę, Angielski, pianino no i oczywiście piłkę nożną.
Stefan mówi coraz więcej słów.
Pośpiesz się żeby wrócić przed zimą.
Wracaj szybko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
"Ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię zapominając o tym co za mną a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie... "(list do Filipian) "ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny"(list do Koryntian)...nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem(list do Filipian)Wszystko mogę..
Prześlij komentarz