17 dzień, 25 października 2008, Lourenza - Gontan, 24 km


Dzień był piękny! Dziś Galicja przedstawiła mi się cudownie w blasku słońca. To przepiękna kraina: zielona, spokojna, cicha, górzysta, przestronna. Całe szczęście dzisiejszy etap był dość krótki, bo co chwila zatrzymywałem się podziwiając krajobraz, robiąc zdjęcie. Rano było jeszcze bardzo zimno, mgliście, a na trawie widać było szadź - musiałem założyć kurtkę, rękawiczki, i czapkę. Potem jednak stopniowo mgła opadała i rozświetliło się błękitne niebo bez jednej chmurki!

Najpierw doszedłem do Mondonedo. To jedno z wielu miasteczek zagubionych w tych górach - starych, z pięknymi kościołami (gotyk) i ulicami kończącymi się ścieżkami górskimi.

Później szedłem przepiękną doliną przez kilkanaście kilometrów po drodze, na której minęły mnie przez kilka godzin może dwa samochody. Cudowne miejsce - całkowita cisza, bezwietrznie, wielkie prądotwórcze wiatraki umieszczone na grzbietach gór dziś mogły jedynie bezczynnie przyglądać się tym sielskim widokom. Wokół pięknie, czysto, schludnie - konie pasące się na rozległych łąkach, krowy leniwie wylegujące się na trawie, psy, którym nie chce się łba podnieść z legowiska. A to kozioł zachrapie, a to ważka niczym z bajki przeleci, strumyk chlapie, jakiś drapieżnik szybuje wysoko.


Co kilometr, dwa mijam zabudowania - pojedyncze gospodarstwa usytuowane na zboczach doliny. Zdają się być zamieszkane od setek lat! I ci ludzie, niezwykle ciepli, kontaktowi, zaczepiają cię, pytają: "Skąd zaś jest? Z Polski? Byłem - mówi jeden - w latach siedemdziesiątych, na wycieczcie parafialnej, w Częstochowie. A potem w Krakowie, gdzie Jan Paweł II był. Później w Warszawie, w hotelu Warszawa, o, tuż obok takiego wielkiego placu z taką wysoką budowlą. A Wałęsa i Wyszyński przez milicję wtedy wzięci byli...''

Przed stromym podejściem pod górę zaszedłem do jednego z gospodarstw w tej głuszy i poprosiłem o wodę. Zastałem gospodarzy w czasie obierania kukurydzy. Przyjęto mnie bardzo serdecznie - wnuczka pokazała mi kran z wodą, a dziadkowie nie przerywając pracy wypytywali o moją drogę. Jeśli dobrze zrozumiałem zostałem zaproszony na obiad (a może chciano poczęstować mnie jedynie kukurydzą?). Odmówiłem jednak, bo jeszcze miałem trochę drogi przed sobą. Wszystkiemu przyglądała się z ganku starowinka - dałbym głowę, że ponad stuletnia! I tak to toczy się tutaj życie...



Po raz kolejny bardzo mile zaskoczyło mnie schronisko. Jest nowe, świetnie wyposażone i zaprojektowane - z fotokomórkami, ogrzewaniem, tarasem i wszelkimi udogodnieniami. Cena jak zawsze - 3 euro. Znowu jednak sam jestem w schronisku... I tak jak wcześniej patrzę w spis pielgrzymów, a tu znów w noc przede mną spali tu Santi, Katarina, znajoma para czeska. W kuchni ktoś zostawił sok ananasowy. Uśmiechnąłem się w duchu. Kiedy szedłem z Santim i zaglądaliśmy do barów on zawsze zamawiał kawę, a ja sok ananasowy z wodą i lodem. Może to Santi zostawił dla mnie ten sok wiedząc, że idę tuż za nim?


Na koniec trochę więcej zdjęć z Galicji...

















7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Panie Rezyserze!

Bedziemy wnioskowac o nominacje do Oskara. To "kino drogi", zarazem monodram. Nietuzinkowe polaczenie. A efekt? Krotko:"pychota". Pozdrawiamy

JDS

Unknown pisze...

widac zes troszke zmeczony, ale rownoczesnie upojony ta droga, co? gratuluje sily, choc wyobrazam sobie ze teraz jest ci realtywnie latwiej isc w stosunku do tego co bylo na poczatku...
Twoje zdolnosci narratorskie i sposob widzenia rzeczywistosci, jej odczuwania i przekazu jest mega. Moze odnalazles swoje powolanie? SUPER! Trzymaj sie muszli! hehehehe
Asia

Anonimowy pisze...

Szerokiej drogi? Chyba jednak nie. Życzę Ci abyś dotarł do CELU jaki sobie wyznaczyłeś wyruszając w tę drogę. Można nie dotrzeć od razu, ale ważne żeby nie zboczyć z raz obranej drogi.
Życzę Ci pogody... tej na niebie i ducha.

Anonimowy pisze...

Ślinka mi cieknie... na widok tego talerz ze spaghetti! Mniam. Kiedy wrócisz???????????????????????????
Zosia J.

Anonimowy pisze...

Helena pozdrawia ze Stefankiem. Mamy dużo zajęć poza lekcyjnych helena basen, tenis, glina, plastyka i pianino.A ja Disco Dance, plastykę, Angielski, pianino no i oczywiście piłkę nożną.
Stefan mówi coraz więcej słów.
Pośpiesz się żeby wrócić przed zimą.

Anonimowy pisze...

Wracaj szybko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Anonimowy pisze...

"Ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię zapominając o tym co za mną a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie... "(list do Filipian) "ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny"(list do Koryntian)...nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem(list do Filipian)Wszystko mogę..