21 dzień, 29 października 2008, Sabrado dos Monxes - Arzua, 23 km



Rano zgodnie ze złożoną mi wczoraj obietnicą mnich - gospodarz schroniska wpuścił mnie do wnętrza kościoła. Tak oto czekał na mnie...

Chciałem wejść tam wczoraj wieczorem, ale powiedział mi, że w środku nie ma oświetlenia sztucznego i trzeba czekać na światło dzienne. Kościół jest olbrzymi, robi wielkie wrażenie. Kamień, z którego go zbudowano jest na każdym skrawku poddany artystycznemu rzeźbieniu.



Pogoda zdawała się być identyczna do wczorajszej: zimno i deszczowe chmury przelatywały co kilkadziesiąt minut.

Argentyńska para w drodze.



Tablice Camino co i rusz oznajmiały malejącą odległość do Santiago: 60km, 50, 40... Wcale jednak nie jest łatwo iść. Czujesz, że to już blisko, a jednak wiesz, że czeka cię jeszcze dzień, dwa marszu, w niewiadomo jakiej pogodzie i w niewiadomo jakich okolicach.


W Arzua, mieście, w którym śpię, Camino del Norte łączy się z Camino Frances, czyli z najpopularniejszą trasą. Widać to było w schronisku. Kiedy przyszliśmy były już 24 osoby! To nie do pomyślenia na Camino del Costa, gdzie spałem z co najwyżej kilkoma osobami (nie mówiąc już o sześciu nocach, które spędziłem w schronisku sam). Atmosfera tutaj też jest zupełnie inna - dużo ludzi, wszyscy bardziej anonimowi, rzadziej szukający kontaktu. Wydaje mi się, że znacznie więcej jest tutaj osób, które idą tą drogą jako jedną z atrakcji turystycznych. Miasto też jest już zupełnie inaczej przysposobione do Camino - są tu wyższe ceny, lepsze restauracje, sklepy z pamiątkami, anglojęzyczna obsługa. Gdybym szedł cały czas w takich warunkach o wiele trudniej byłoby mi odnaleźć sens tej drogi. Cieszę się, że wybrałem Camino del Norte!



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wstrzymujemy oddech. Czekamy. Odliczamy.
Pierwsze zdjecie to po prostu ladny obraz.
JDS

Anonimowy pisze...

Zaraz dojdziesz do celu !!! Wspanialy prezent na urodziny sobie zrobiles, oczyszczajacy dusze.Trudna to droga zapewne byla tak w samotnosci ...ale samptny ptak wzlatuje najwyzej ;-) Zobaczymy sie juz w listopadzie i wtedy poswietujemy troszke urodzinki Twoje. Niestety deszczowa Irlandia jeszcze bardziej mokra i wietrzna sie zrobila...nie wystawiamy wiec nosa z domu i dzis wycinamy demoniczna Dynie...HALLOWEEN TIME ;-). A i mala d