4 dzień, 12 października 2008, Santillana del Mar - Camillas, 4 km (+17 km stopem)



Wyruszyliśmy z rana we trojkę. Już po kilometrze wiedziałem, że to nie był dobry pomysł. Mięsień w lewej nodze bolał strasznie - zostałem w tyle. Żałowałem, że nie zostałem w Santilliana del Mar, żeby odpocząć. Za bardzo chciałem jeszcze trochę pójść z dziewczynami. To błąd, bo każdy ma swoje tempo i swoje Camino. Byłem zły na swoją nogę, bo droga była bardzo piękna, a ja zamiast iść, musiałem podjechać czymś do następnego schroniska.


Czekałem na autobus 40 minut - nie przyjechał. Zacząłem machać na stopa i... po 2 minutach zatrzymał się samochód! Zabrał caminowicza! Może dlatego, że była piękna, słoneczna pogoda i niedzielny nastrój? Zabrał mnie bardzo miły facet, który nie dość, że zawiózł mnie 10km dalej niż zamierzał jechać, to jeszcze po drodze skręcił na punkt widokowy, żeby pokazać mi klifowe wybrzeże!


Dotarłem do Comillas i padłem na plaży kupiwszy uprzednio bułkę, miejscowy twardy ser i hiszpańską dojrzałą szynkę. Chyba zasnąłem na jakieś dwie godziny. Okazało się, że w tym czasie dziewczyny doszły do miasta i zamierzają tu zostać. A zatem to jeszcze nie koniec znajomości! Wieczorem poszliśmy do miejscowego baru, który wypatrzyła Selene. A nie było łatwo znaleźć normalnego baru dla miejscowych w gąszczu turystycznych restauracji. Piliśmy sangrię zakąszając serem. W między czasie Selene wróżyła z kart - diablica zna chyba tarota... Było trochę śmiechu, bo wróżby tyczyły bąbli na stopach i mięśni na łydkach, ale Selene robiła to ze śmiertelną powagą i koniecznie chciała przejść do poważniejszych wróżb typu ''miłość w przeciągu następnych 6 miesięcy''.


Spaliśmy na poddaszu w pięknym schronisku, które podobno urządzono w dawnym wiezieniu.

Przed pójściem spać, jakby mało było różnych magii tego dnia, otrzymałem zabieg otwarcia czakr, czy czegoś podobnego. Selene najpierw trzymała ręce na moich stopach od spodu (mówiła, że biorą dużo energii), a następnie przyłożyła dłonie do zbolałego mięśnia, niby przekazując tam całą energię... Przedziwna jest ta osoba i nie przestaje mnie zaskakiwać. No cóż - w końcu Selene znaczy z greki - księżyc...


Brak komentarzy: